GRANICE WOLNOŚCI. opowieść o makakach i ludziach

Wielu z nas na widok dzikich zwierząt reaguje w pozytywny sposób. Świadomość tego, że jesteśmy od siebie zależni wzrasta, a mimo to niewielu z nas podejmuje działania zmierzające ku ochronie innych gatunków.

Coraz mniej miejsca, coraz mniej jedzenia.

W miasteczku Ozuoud, w centralnym Maroku, każdego roku rolnicy zmuszeni są powiększać swoje działki, aby było coraz więcej ziemi pod uprawy. Plony nie wystarczają, ponieważ przybywa turystów. Każdego roku powstają kolejne hotele z większymi wygodami, a wraz z nimi pojawiają się kolejne wyzwania. Dla makaków berberyjskich (Macaca sylvanus) jest to olbrzymie zagrożenie, ponieważ nowe hotele umieszczane są w malowniczych, naskalnych miejscach, które od lat stanowiły ich dom. Dotychczasowe, starsze hoteliki znajdujące się w centrum miasta, a tym samym nie ingerujące w życie tych zwierząt, stają się nieatrakcyjne.

Makaki od pokoleń wędrowały po skalistych zboczach gór Atlas w poszukiwaniu pożywienia. Obecnie coraz częściej ten gatunek spotyka się z agresją ze strony miejscowej ludności. Mieszkańcy oraz właściciele hoteli postrzegają małpy jako szkodniki i biorą udział w eksterminacji gatunku, uzbrojeni w proce i metalowe kulki z łożysk, przeganiają zwierzęta i uniemożliwiają im swobodną wędrówkę.

To miejsce w górach Atlasu, gdzie makaki żyją od wieków jest dla nich praktycznie idealne. Strzeliste wąwozy z licznymi jaskiniami, olbrzymi wodospad, rzeka płynąca raz węższym, a raz szerszym strumieniem, lasy i zbocza gór pełne soczystych traw i ziół.

Makaki berberyjskie są gatunkiem zagrożonym wyginięciem.

IUCN (International Union for Conservation of Nature) wpisała je w 2009 roku na czerwoną listę.
W Maroku liczebność tych rozkosznych ssaków jest szacowana na 9 do 17 tysięcy osobników. Liczba ta dramatycznie się zmniejsza.

Największymi zagrożeniami są eksploatacja ziemi przez człowieka, zwiększona wycinka drzew, niszczenie siedlisk tych zwierząt i wpływ wypasu żywego inwentarza, a także masowa turystyka, która na całym świecie przyczynia się do wielu szkód w środowisku, takich jak m. in. nadmierne zużycie wody, nadprodukcja żywności, zaśmiecenie, zanieczyszczenie wód.

Ogromnym problemem jest też wykradanie młodych makaków i ich brutalna tresura w celach zarobkowych.

Na głównym placu Dżami al-Fana w centrum Marrakeszu, które zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, olbrzymia ilość zwierząt cierpi każdego dnia. Makaki splątane stalowymi łańcuchami wykonują różnorodne sztuczki na zawołanie swojego pana. Wspaniałe zdjęcie z makakiem na ramieniu może kosztować nawet 50 Euro. To przyciąga wielu nieuczciwych ludzi do tego biznesu.

Niekiedy makaki są też sprzedawane jako zwierzęta domowe w Maroku i Algierii, a także eksportowane w tym celu do Europy. Wykorzystuje się je również do nielegalnych walk zwierząt, organizowanych na targach, a potem upublicznianych w internecie ku uciesze spragnionych emocji ludzi

Kiedy przyjechałem do Ozoud pierwszy raz w 2015 r. wiedziałem, że chcę tu jeszcze powrócić.

Stało się tak po kilku latach. Chciałem udokumentować fotograficznie jak żyją rodziny makaka berberyjskiego. Ten czas okazał się dla mnie jednocześnie piękny i trudny, ponieważ widziałem dzikie makaki, ale niestety żyjące na śmietnisku uczynionym przez ludzi. Widok młodych makaków zaplątanych w liny, żyłki bądź torebki foliowe zapisał się w mojej pamięci na zawsze.

Każdego dnia setki turystów przyjeżdża do tego niewielkiego miasteczka w Maroku, głównie ze względu na piękny wodospad, a także – jak się możecie domyślić – makaki, które są dużą atrakcją. Turyści zachęcają małpki do wejścia na ramię za pomocą chrupiących orzeszków arachidowych. Jeszcze do niedawna karmili je też słodyczami i chlebem. Na szczęście szybko tego zakazano, gdyż zauważono, że ilość zgonów małpek drastycznie się zwiększyła.

Turyści w Ozuoud nie zostają na długo, parę godzin, co najwyżej jeden dzień. Ich pobyt jednak nie może być równie szybko zapomniany... Zostawianie po sobie olbrzymich ilości śmieci to nieodłączna część powtarzającej się mantry.

Z jednej strony turystyka może przynieść pieniądze na cele związane z ochroną makaków, jak i przyrody w ogóle, i stanowić zachętę do ochrony ich siedlisk, z drugiej strony bliskie interakcje z turystami mogą mieć niestety znaczący, negatywny wpływ psychologiczny na te zwierzęta.

Na przykład robienie im zdjęć przez dłuższy czas jest dla nich stresogenne, być może dlatego, że ludzie zbliżają się do nich i utrzymują dłuższy kontakt wzrokowy, co jest oznaką agresji u wielu naczelnych. Niektórzy starają się je dotykać. Kilkakrotnie byłem świadkiem agresywnego zachowania turystów wobec małp, jak na przykład przeganianie, krzyczenie, a nawet bicie. Stwierdzono, że makaki żyjące na obszarach blisko ludzi mają więcej pasożytów i gorszy ogólny stan zdrowia niż te, które żyją w dzikim środowisku. Częściowo z powodu niezdrowego pożywienia, które otrzymują od ludzi. LINK

W 2008 roku badacze porównali dwie grupy makaków w środkowych górach Atlasu Wysokiego – dziko żyjące, które praktycznie nie miały kontaktu z ludźmi oraz makaki w miejscach odwiedzanych przez turystów. Stwierdzono, że grupa „turystyczna” spędzała znacznie więcej czasu na odpoczynku, a ich zachowanie charakteryzowało się o wiele większą agresją. Żywność ludzka w ich diecie stanowiła 26% dziennego pożywienia, w przeciwieństwie do grupy dziko żyjącej, gdzie był to zaledwie 1%. Grupa dzikich makaków przemieszczała się znacznie częściej w ciągu dnia w celu poszukiwania jedzenia, takiego jak zioła, nasiona, owoce, żołędzie, korzenie roślin.

Od lat zastanawiam się czy można podróżować w sposób świadomy.

Czy tak trudno zdać sobie sprawę z tego, że mamy wpływ na otoczenie, w którym przebywamy i wziąć odpowiedzialność za własne czyny? Zostawiać po sobie tylko ślady, a nie śmieci? Możemy zobaczyć świat, przeżyć go w przepiękny sposób, nie narażając tak wielu istot na zagładę, a tym samym też siebie i kolejnych pokoleń.

Po kilkunastu godzinach obserwacji makaków postanowiłem oczyścić to miejsce ze śmieci. Wynosiłem butelki, puszki, opakowania po chipsach i słodyczach. Nazbierałem kilka worków na dość niewielkiej przestrzeni. Czułem jak przepełnia mnie radość myśląc, że chociaż przez kilka następnych tygodni czy miesięcy będzie czysto i bezpiecznie.

Następnego dnia znów robiłem zdjęcia, byłem coraz bliżej makaków, siedziałem razem z nimi w grupie, jednocześnie zachowując czujność, czy aby nie wybuchnie nagle jakaś niespodziewana awantura, jak to u naczelnych nie raz bywa.

Gdy po dniu wędrowania w towarzystwie małp i ich fotografowania dotarłem pod wieczór do zbocza skalnej platformy, gdzie turyści przychodzą karmić makaki, zobaczyłem ku swojemu przerażeniu wszystkie śmieci, które pozbierałem poprzedniego dnia… Ktoś musiał je celowo przenieść i zrzucić ze skarpy w miejsce zagrodzone płotem, które było trudno dostępne dla ludzi. Na pewno nie zrobiły tego makaki.

Zrozumiałem wówczas jedno – dopóki o makaki nie zadbają władze tego regionu przy współpracy z organizacjami wspierającymi życie dzikich zwierząt, to bardzo trudno jest walczyć samemu. Możemy jednak być jak wodospad na rzece Wadi w Ouzoud, który powstał z niewielkiej kropli, a z czasem stał się kruszącym skały olbrzymem. Podróże wzbogacają i uczą pokory, dlatego warto podróżować świadomie, wspierać życie i ratować to, co jeszcze nie zostało zniszczone.

Bliska jest Wam przyroda i jesteście zainteresowani wspieraniem dzikich zwierząt? Zapraszamy na te strony:

International Union for the Conservation of Nature
World Wildlife Fund
Stowarzyszenie Otwarte Klatki
The Jane Goodal Institute
RIGHT tourism

VIVA

Jeśli możecie polecić inne strony i/lub organizacje pomagające zwierzętom, z którymi mieliście do czynienia – podzielcie się w komentarzach!